"Po mojej śmierci nikt nie znajdzie w moich notatkach ostatecznego wyjaśnienia, co naprawdę wypełniało moje życie" (Soren Kierkegaard).
Soren Kierkegaard (1813-1855) nie był jedynym filozofem, który spędził życie samotnie, nie zakładając rodziny. Józef M. Bocheński OP twierdzi, że wielu wybitnych filozofów, na przykład Spinoza czy Kant, wybierało życie w celibacie. Czy więc Kierkegaard również został "singlem", jak byśmy dziś powiedzieli, w wyniku świadomego wyboru, podyktowanego profesją filozofa? Czy też jego rezygnacja z małżeństwa, poprzedzona burzliwym zerwaniem narzeczeństwa, była wynikiem bardziej skomplikowanych procesów i przemyśleń? Wzmianka zapisana w Dzienniku filozofa, przytoczona jako motto niniejszego tekstu, wskazuje, że nie wszystkie motywy, jakimi się kierował w życiu, znalazły wyraz w owym Dzienniku czy w innych jego tekstach. Antoni Szwed pisał: "Skomplikowana i nieprzenikniona osobowość Kierkegaarda stawia opór każdemu badaczowi jego twórczości. I nie daje się jej ostatecznie wyjaśnić nawet po przestudiowaniu wszystkich jego pism". Spróbujmy mimo to rozważyć, jak i dlaczego doszło do tego, że Kierkegaard został do końca życia "singlem", mimo wcześniejszych małżeńskich planów.
Narzeczeńskie perypetie Kierkegaarda
Z biografii i pism Kierkegaarda wiemy, że jego poglądy na małżeństwo w ogóle i na własne małżeństwo ulegały zmianom. Gdy miał dwadzieścia kilka lat, cieszył się opinią kogoś, kto dobrze i pewnie czuje się w towarzystwie młodych kobiet, zachowuje się nieco ekscentrycznie i zna sztukę uwodzenia. Jedna z karykatur, autorstwa Wilhelma Marstranda, przedstawia młodego Kierkegaarda jako uwodziciela. Zaś w Dzienniku uwodziciela znajdujemy słowa będące bodaj charakterystyką samego autora: "Zdaje się być zbyt uduchowiony, aby go można nazwać zwykłym uwodzicielem. [...] Przy pomocy swoich sił duchowych pojął, jak można skusić młodą dziewczynę i pociągnąć ją ku sobie, nie starając się posiąść jej w ścisłym znaczeniu tego słowa".
W 1837 roku Kierkegaard nie krył swych planów małżeńskich, a wręcz obnosił się z nimi. Jego wybranką miała zostać Bolette Rordam (1815-1887), córka pastora, która była już zaręczona. Kierkegaard z jednej strony marzył o małżeństwie, z drugiej już wtedy przeżywał wątpliwości i rozterki. Odczuwał bowiem na sobie ciężar własnej i rodzinnej historii, na którą składały się: grzechy ojca, który przeklął Boga i dopuścił się wykroczeń seksualnych; przekonanie o własnej śmierci, która wedle rodzinnej mitologii miała nastąpić w młodym wieku; upokarzająca inicjacja seksualna w domu publicznym. Poprzednie życie, vita ante acta - jak je nazywał -było czymś, co stawało pomiędzy nim a kobietą, którą zamierzał poślubić. Kierkegaard wielokrotnie wybierał się do Bolette, by odkryć przed nią tajemnice vita ante acta, gdyż uważał to za warunek przyszłego związku. Nie potrafił jednak nigdy zrealizować swego zamiaru, często zawracając w połowie drogi do domu Bolette. Ostatecznie zerwał z nią znajomość. Bolette nigdy nie była zaręczona z Kierkegaardem. Jak wspomnieliśmy, miała narzeczonego, który w roku 1838 niespodziewanie zmarł. Wtedy jednak Kierkegaard myślał już o związku z Reginą Olsen. Bolette zaś wyszła za mąż dopiero dwadzieścia lat później, w 1857 roku, gdy Kierkegaard już nie żył.
W 1837 roku Kierkegaard poznał przyjaciółkę Bolette Rordam - Reginę Olsen (1822-1904), córkę radcy państwowego, z którą trzy lata później się zaręczył. Warto zwrócić uwagę na pewne wydarzenie z maja 1837 roku. Otóż w domu Bolette Kierkegaard zastał grono ośmiu dziewcząt (wśród nich była również Regina Olsen). Udało mu się ożywić zażenowane jego niespodziewanym przybyciem towarzystwo rozmową na temat, w jakich przypadkach można czy nawet trzeba zerwać zaręczyny. Temat ów rzeczywiście ożywił dziewczęta. Wywiązała się dyskusja, którą Kierkegaard wykorzystał potem w Dzienniku uwodziciela. Czytamy w nim: "Prowadziłem rozmowę to do granic tęsknoty, to znów pozwalałem żartom wybuchać swobodnie; to znowuż pobudzałem dziewczyny do dialektycznej gry. [...] Przyjemnie było patrzeć, jak te dziewczyny łamały głowy nad tą zagadkową mową, ale od razu zauważyłem, że było parę wśród nich, które doskonale zrozumiały, o co tu chodzi, gdyż na punkcie powodów zerwania zaręczyn każda dziewczyna jest urodzonym kazuistą. Tak naprawdę myślę, że łatwiej byłoby dyskutować z diabłem niż z młodą dziewczyną na temat, w jakim przypadku należy zerwać zaręczyny". Trudno ocenić, jaka była waga tego epizodu. Czy Kierkegaard chciał jedynie rozruszać towarzystwo dziewcząt prowokacyjnym tematem, czy też nad problemem zerwania zaręczyn sam często rozmyślał? Czy to z tego spotkania wyniósł przekonanie, że rozmowa z kobietą na temat zerwania zaręczyn jest niezwykle trudna? Gdy doszło do takiej rozmowy z Reginą w 1841 roku, Kierkegaard zasłonił się ironią i cynizmem, unikając rzeczowej dyskusji.
Po poznaniu Reginy przez następne trzy lata Soren widywał ją dość rzadko. Pracował wówczas nad doktoratem, odbył daleką podróż, przeżył też wstrząs związany ze śmiercią ojca w 1838 roku. 10 września 1840 roku doszło do zaręczyn i osiemnastoletnia Regina została narzeczoną dwudziestosiedmioletniego Sorena. Narzeczony szybko zyskał także przychylność rodziny Olsenów. Czytamy w Dzienniku: "Nie powiedziałem ani jednego słowa, by zrobić na niej wrażenie - powiedziała tak. Z miejsca przystąpiłem do zdobywania przychylności całej rodziny. Mianowicie moją wirtuozerię zastosowałem w stosunku do ojca, którego nawiasem mówiąc zawsze wysoko ceniłem. We wnętrzu: na drugi dzień widziałem, że się omyliłem. Pokutnik, jakim byłem, moje vita ante acta, moja melancholia, było tego dość". Zatem już następnego dnia Kierkegaard nabrał pewności, że zaręczyny były błędem. Uważał, że wobec przyszłej żony trzeba być szczerym, a szczerym być nie potrafił.
Następne tygodnie były pasmem zmagań Kierkegaarda z samym sobą i z sytuacją, w jakiej się znalazł. Nieformalne zerwanie zaręczyn nastąpiło już dwa miesiące po ich zawarciu, oficjalne zaś - 11 października 1841 roku. Próby ratowania związku podjął jeszcze ojciec Reginy i to nie tylko z tego powodu, że zerwanie zaręczyn było wówczas zjawiskiem rzadkim i wstydliwym dla rodziny. Radca Olsen widział cierpienia i rozpacz córki. Choć był człowiekiem dumnym, któremu z trudnością przychodziło kogokolwiek o coś prosić, zwrócił się jednak do Sorena z prośbą, by nie zrywał z Reginą (por. Dziennik, s. 56). Ten jednak pozostał nieugięty. Zmienił jedynie taktykę postępowania, mającego doprowadzić do zerwania. Zamiast wyjawić do końca motywy, jakimi się kierował, postanowił zagrać przed Reginą rolę egoisty, uwodziciela i cynika, który prowadził z nią jedynie grę. Na jej pytanie, czy po zerwaniu nigdy się nie ożeni, Kierkegaard odparł cynicznie, że być może uczyni to za dziesięć lat, gdy się wyszaleje i będzie potrzebował młodej krwi, by się odmłodzić. "Jedyne, co można było zrobić - pisał w 1849 roku - to wyjść ze związku jako łobuz, jeśli to możliwe nawet jako arcyłobuz, by ją uwolnić i dać jej impuls do małżeństwa". W tę grę nie uwierzyła jednak ani Regina, ani brat Kierkegaarda. Był on wręcz gotów pójść do Olsenów i wyjaśnić, że Soren "nie jest łobuzem", lecz ten stanowczo mu tego zabronił: "Powiedziałem: jeśli to uczynisz, wsadzę ci kulkę w łeb".
Po zerwaniu narzeczeństwa Kierkegaard rozpoczął intensywną działalność pisarską. W większości dzieł, jakie powstały po 1841 roku, takich jak: Albo, albo; Winny, niewinny; Powtórzenie; Bojaźń i drżenie, a przede wszystkim Dziennik, znajdowały się nawiązania do historii związku i rozstania z Reginą. Regina nie znikała z jego myśli i modlitw. Każde przypadkowe z nią spotkanie było skrupulatnie odnotowywane w Dzienniku. Już niedługo po rozstaniu Kierkegaard rozważał możliwość (czy może tylko fantazjował na ten temat) powrotu do związku. Napisane w ciągu dwóch tygodni Powtórzenie (1843 rok) zawiera między innymi rozważania na temat, czy można powtórzyć miłość nieszczęśliwą, by zakończyła się szczęśliwie. Kierkegaard cytuje tam słowa wiersza swego przyjaciela, filozofa i poety, Paola Martina Mollera, które oddają również stan jego ducha: "Sny młodości z daleka wróciły / do mego domu. / Znowu tęsknię za tobą, mój miły / dziewczęcy promieniu!".
Powtórzenie miało być sygnałem wysłanym przez Sorena do Reginy, że jest on gotów ponowić związek (choć ten wątek nie wyczerpuje filozoficznej głębi dzieła). Jednak jeszcze w trakcie pisania utworu Kierkegaard dowiedział się o zaręczynach Reginy z Fritzem Schleglem (1817-1896), jej dawniejszym nauczycielem domowym. Zaręczyny te wytrąciły go z równowagi, co znalazło wyraz w zmienionym zakończeniu Powtórzenia. Kierkegaard, antycypując małżeństwo Reginy, pisał: "Wyszła za mąż! Za kogo? Nie wiem, gdyż czytając o tym, odczułem ból i wypuściłem gazetę z ręki". Choć wcześniej Kierkegaard deklarował, że czynił wszystko, by uwolnić Reginę od siebie i umożliwić jej zamążpójście, to jednocześnie w głębi wierzył w jej zapewnienia, że jego odejście od niej oznacza dla niej śmierć. ślub Reginy ze Schleglem odbył się w 1847 roku. W 1854 roku, rok przed śmiercią Kierkegaarda, małżeństwo wyjechało na Wyspę św. Krzysztofa, leżącą w Archipelagu Małych Antyli (ówczesna kolonia duńska), gdzie Schlegel objął urząd gubernatora.
Motywy rezygnacji z małżeństwa
Kierkegaard przeżył dwa zerwania - z Bolette i z Reginą. Szczególnie to drugie rozstanie nie przestaje być przedmiotem dociekań historyków filozofii. Peter P. Rhode pisze, że "mimo wszystkich powodów przez Kierkegaarda podanych zerwanie z Reginą dyktowała jego własna, najtajniejsza potrzeba". Prawdopodobnie nie uda się jednoznacznie zrekonstruować wszystkich rzeczywistych motywów zerwania, jak i owej "najtajniejszej potrzeby".
W pismach filozofa wyeksponowane zostały dwa główne powody - odpowiedzialność za grzechy rodzinne i własne oraz melancholijne usposobienie. "Gdybym nie był ciągle pokutnikiem - pisał Kierkegaard w Dzienniku - gdybym nie miał mojej vita ante acta, gdybym nie był melancholijny, związek z nią uczyniłby mnie tak szczęśliwym, jak nawet nie mógłbym marzyć". Według niego, podane powody wykluczały szansę na szczęśliwe małżeństwo, a w takiej sytuacji nie wolno mu było unieszczęśliwiać kobiety. Soren uznał, że musi wręcz ratować Reginę przed sobą i przed związkiem, który ją unieszczęśliwi. W postawie Kierkegaarda można też wyczuć lęk. Zgodnie z jego definicją, "lęk jest pragnieniem tego, czego się boimy, sympatetyczną antypatią; lęk jest siłą obcą, która chwyta jednostkę, a mimo to nie może się od niej uwolnić" (Dziennik, s. 114). Kierkegard obawiał się przyszłości, ale cień na nią rzucała przeszłość - vita ante acta. Był to lęk przed konsekwencjami grzechów ojca i własnych. Z drugiej jednak strony, rozsądek podpowiadał mu, że owe "ohydne rzeczy", w które nie chciał wtajemniczać Reginy, a więc stosunek do ojca, melancholia, "wieczna noc drzemiąca w środku", zmienne humory "być może w oczach Boga nie wołają o pomstę do nieba". Również Regina, która intuicyjnie wyczuwała lęki Kierkegaarda, była przekonana, że miłość małżeńska jest w stanie go z nich wyleczyć. Dlatego też próby Sorena, by doprowadzić do zerwania narzeczeństwa, natrafiły na jej opór. "Walczyła jak lwica. [...] Gdybym nie sądził, że mam w sobie Boski opór, zwyciężyłaby" - pisał Kierkegaard.
Niektórzy biografowie Kierkegaarda, dociekając motywów zerwania z Reginą, reinterpretują psychologicznie jeden z aspektów przeszłości filozofa, któremu on nadawał interpretację teologiczną. Chodzi o wydarzenie z 1836 roku. Kierkegaard prowadził wówczas dość swobodne i hałaśliwe życie. Pewnego listopadowego wieczoru dał się namówić kolegom na pójście do domu publicznego. Nie wiadomo, co się tam wydarzyło, lecz Kierkegaard szybko stamtąd uciekł, żegnany śmiechem kobiety. Było to prawdopodobnie jedyne jego cielesne spotkanie z kobietą - upokarzające i traumatyczne. Nazajutrz w Dzienniku, w którym przecież opisywał z detalami inne przeżycia i refleksje, odnotował jedynie słowa: "Mój Boże, mój Boże". Nieco dalej zaś dodał: "Zwierzęcy chichot".
Czy Kierkegaard nabrał wtedy uprzedzenia do fizycznego kontaktu z kobietą i poczuł się niezdolny do małżeństwa i miłości cielesnej? Czy w tym przeżyciu znajduje się psychologiczna geneza jego późniejszych poglądów, przedkładających miłość duchową, chrześcijańską (Kjerlighed) nad miłość zmysłową (Elskov)? Miłość jako Elskov jest miłością zmysłową, erotyczną, samolubną, doczesną, skończoną. Jej charakterystykę znajdujemy w Dzienniku uwodziciela. Znamionuje ona estetyczne stadium ludzkiej egzystencji. Miłość pojęta jako Kjerlighed jest miłością duchową. Realizuje się ona w etycznym i przede wszystkim religijnym stadium egzystencji. Polega na przełamywaniu egoizmu, miłości własnej i na dawaniu siebie innym. Szczególnie od czasu zaręczyn i ślubu Reginy ze Schleglem w pismach Kierkegaarda można zauważyć zmianę poglądów na temat miłości i małżeństwa. Zaczął coraz bardziej stanowczo twierdzić, że małżeństwo jest tylko głębszym potwierdzeniem miłości własnej, a nie realizacją miłości chrześcijańskiej. Dlatego też pod koniec życia sformułował swój radykalny pogląd, że "chrześcijanin nie powinien być żonaty" (Dziennik, s. 445).
Jest jeszcze jeden wątek, na który trzeba zwrócić uwagę, analizując zerwanie przez Kierkegaarda związku z Reginą. Dotychczas było podkreślane, że nie chciał on unieszczęśliwiać Reginy. Jednak decyzja o zerwaniu miała na względzie także jego osobę. Szczególnie od śmierci ojca Kierkegaard rozmyślał nad swoim życiowym powołaniem. W jego rodzinie podtrzymywane było przekonanie, że ojciec przeżyje wszystkie swoje dzieci. Będzie musiał patrzeć na ich śmierć. Choć rzeczywiście tak się stało w przypadku trzech córek, które Michael Pedersen pochował, to nie sprawdziło się w odniesieniu do Sorena i jego brata Petera, późniejszego biskupa. Umarł ojciec, choć wcześniej mieli umrzeć synowie. Soren musiał zreinterpretować rodzinną mitologię. Skoro nie umarł przed ojcem, to być może ma do spełnienia w świecie jakąś misję. Kierkegaard uznał, że jego misją jest bycie pisarzem, poetą, głosicielem autentycznego chrześcijaństwa, krytykiem ówczesnego Kościoła. "Każde powołanie - pisał w Dzienniku - jest adresowane do jednej osoby, jednostki; właściwie na tym polega wysiłek i egzamin, że ten, kto jest powołanym, musi iść sam, iść samotnie swoją drogą, samotnie z Bogiem" (Dziennik, s. 182). Kierkegaard uznał, że by w pełni zrealizować swą misję, musi zrezygnować z tego wszystkiego, co kojarzy się z ludzkim szczęściem, a więc także z małżeństwa.
Kierkegaard zerwał narzeczeństwo i pozostał człowiekiem samotnym na skutek splotu wielu okoliczności. Były wśród nich przenikające się motywy psychologiczne (przeżycia rodzinne, doświadczenia młodości, skomplikowana osobowość), filozoficzne (teoria miłości) i teologiczne (motyw życiowego powołania). Wśród opinii Kierkegaarda na temat samotności, miłości i małżeństwa są poglądy skrajne i nieżyciowe, jak na przykład uznanie małżeństwa za spotęgowanie miłości własnej czy późne przekonanie, że chrześcijanin nie powinien zawierać małżeństwa. Mimo to jego pisma można odczytać jako wielki apel, aby przekraczać zarówno w małżeństwie, jak i w życiu samotnym miłość zmysłową, miłość własną, egocentryzm i dążyć do miłości chrześcijańskiej.
Gdy patrzy się na życie Kierkegaarda i czyta jego pisma z perspektywy filozofii i teologii miłości, dostrzega się też inny obraz wiary chrześcijańskiej. Nie jest to wiara ponura i surowa, lecz wiara, w centrum której znajduje się prawda, że Bóg jest miłością. W Dzienniku duńskiego myśliciela znajdujemy takie słowa: "Niech będzie Bóg pochwalony. Stale byłem pewny, i szczęśliwie pewny, że Bóg jest miłością. Nic nie było dla mnie bardziej pewne".