Milczenie w Ćwiczeniach duchownych

Życie Duchowe • LATO 35/2003
Fot. Robert Więcek SJ

1. Słowo rodzi się z milczenia i dopełnia się w milczeniu. Jak perła w złoto, tak ono jest oprawione w milczenie. Mowa jest to rytm słów i „milczeń”. Owe „milczenia” nie są nicością i pustką. Pozostają w nierozerwalnej jedności ze słowem.

Wszelkie wypowiadane słowo już w swoich sylabach, zwłaszcza w formie zdań, jest złożone w równej mierze z dźwięków, jak i z „milczeń”. Jest to konieczność fizjologiczna, gdyż kiedy mówimy, robimy przerwy między słowami i zdaniami oraz podkreślamy te przerwy. Jest to także potrzeba psychologiczna. Bardzo ciężko czyta się na przykład starożytne rękopisy pisane majuskułami, w których między wyrazami nie występują przerwy, a wszystko jest pisane „jednym ciągiem”.

Myśl nie jest możliwa bez języka. Myśl nieprzybrana w słowa byłaby mgławicą. Milczenie nie jest „odsiewaniem ziarna od plew”, na skutek czego zostają tylko pojęcia, a plewy odrzucamy, gdyż nie nadają się do przeróbki konceptualizacyjnej – do przeróbki pojęciowej. „Reszta”, która pozostaje – to stany duchowe, wszystko to, co nie da się jasno wyrazić, nieprzejrzyste, rozmazane odczucia.

Istnieje wiele szkół filozoficznych, które identyfikują ducha z myślą pojęciową. Czyniąc tak, zacierają obecność milczenia. W ten sposób zaciera się także w ogóle zjawisko milczenia, które tymczasem tkwi wewnątrz każdego słowa ludzkiego. W takim ujęciu milczenie staje się tym, co opiera się rozświetleniu pojęciowemu, co równa się zredukowaniu milczenia do tego, co jest niewyrażalne językiem pojęć.

Powiązanie ducha z milczeniem nie oznacza jednak pogardy dla języka oraz pójścia w kierunku możliwości myśli bez formy językowej. Powiązanie ducha z milczeniem oznacza, że słowo objawia sens, który otrzymuje, a którego nie tworzy.

Słowo nie kształtuje struktury rzeczywistości. Usiłuje ją jedynie rozświetlić, wyjaśnić świat już ukształtowany. Słowa są tylko znakami, których sens znajduje się w rzeczywistości przez nie oznaczonej. Tak więc słowo nie jest przyczyną i fundamentem prawdy, którą opisuje i przekłada na język pojęciowy. Ono staje się prawdziwe i tożsame właśnie przez sens, który jest w nim ukryty. Prawda słowa nie zaczyna się wraz ze słowem. Język nie może konstruować prawdy. Jego funkcją jest przyjęcie i przekazanie prawdy – wyrażenie, zakomunikowanie jej.

Słowo i milczenie tworzą jedność. Słowo rodzi się z milczenia, które jest „bazą naturalną” niezmierności ducha ludzkiego, a milczenie jest pełnią, skąd słowo czerpie swój początek i ciężar gatunkowy. Słowo odcięte od milczenia marnieje, traci swoją głębię. Jeżeli pozbawimy słowo milczenia, wówczas język staje się „sierotą”. Jeśli słowo wyłania się z milczenia, to milczenie nie dopełnia się inaczej, jak tylko przez słowo, które z niego się rodzi.

 

2. W milczeniu istnieje element nieprzejrzysty. Dzięki słowu zrodzonemu z milczenia duch tryumfuje nad ową ukrytą w milczeniu nieprzejrzystością. Przez słowo milczenie staje się ludzkie. Z „dzikiego” i „przedludzkiego”, jakim dotychczas było, staje się „udomowione”.

Jeden z autorów mówi, że bez zwycięstwa ducha (które zawarte jest w słowie) nad żywiołem milczenia milczenie zapanowałoby nad wszystkim i zdewastowałoby wszystko. Poprzez słowo milczenie wychodzi z demonicznej izolacji, staje się „miłą siostrą słowa”. Prawda, która drzemie w milczeniu, może ujawnić się tylko przez słowo.

Milczenie człowieka jest „brzemienne”. Św. Augustyn mówi, że wewnątrz człowieka, niepokojąc uszy ludzkie różnymi dźwiękami, odzywa się mistrz, nauczyciel. Dźwięk słów uderza w ucho, a „wewnętrzny mistrz” prowadzi do właściwego kontaktu z rzeczywistością i to nie tylko zewnętrzną, ale i najgłębszą – wewnętrzną, metafizyczną i Bożą.

Wewnętrzny mistrz zawsze przemawia w milczeniu. Jego milczenie staje się ożywione przez słowo. Język jest wyrazem całego człowieka, ale akt prawdziwie ludzki nie identyfikuje się z aktywnością werbalną. Człowiek nie jest tylko tą rzeczywistością, którą można wyrazić słowami. Milczenie nie jest ani językiem wewnętrznym (duchowym), ani myślą jeszcze przed werbalizacją, ale tajemnicą świadczącą o transcendencji bytu nad myślą.

Akt milczenia nie oznacza abnegacji myśli, ale otwarcie myśli na transcendencję bytu. Dzieje się tak przy każdym poznaniu. Każde poznanie odkrywa w bycie istnienie. Przez to istnienie dochodzimy do poznania takiego istnienia, u którego istota i istnienie stanowią jedno, czyli do Boga.

Maurice Blondel mówi, że słowo jest przejęciem rzeczywistości bytu, która to rzeczywistość ofiaruje się myśli ludzkiej. I myśl ludzka nie mogłaby się podnieść z bytu skończonego, przypadłościowego, ku bytowi odwiecznemu, absolutnemu, ku Bogu bez milczenia.

Obecność wykracza poza wszelkie ujęcie pojęciowe. Dotyczy to każdej obecności, nawet obecności materialnej, a w jeszcze większym stopniu obecności drugiego człowieka czy też obecności Boga, ponieważ jest „aurą intymności bytu”. Każdy byt poprzez swoje istnienie, które uczestniczy w istnieniu Bożym, roztacza wokół siebie jakąś intymną aurę. Poznajemy jakąś obecność tylko wtedy, gdy pozwolimy jej zawładnąć sobą, przepoić nią siebie, przyjąć ją w siebie. To przyjęcie dokonuje się w naszym kontakcie z rzeczywistością na styku milczenia i słowa. Jako przykład mogą posłużyć dowody na istnienie Boga. Można je wyposażyć w doskonałą strukturę logiczną, ale jeśli nie będzie owego opisanego powyżej przyjęcia, okażą się nieskuteczne, gdyż Bóg nie istnieje dla mnie beze mnie. Już św. Ireneusz powiedział, że Boga nikt nigdy nie może poznać, jak tylko dzięki wprowadzeniu przez Boga, czyli dzięki słowu Bożemu.

 

3. Biblia w wielu miejscach zaprasza nas do milczenia po to, byśmy mogli posłuchać słowa Bożego. Tak jest w Księdze Hioba. Zagubiony w bólu i nieszczęściu Hiob zwraca się do Boga. O pomoc w dojściu do prawdziwego poznania Boga prosi też swoich przyjaciół. Jednak logiczny rygor ich uczonych mów wydaje mu się pozbawiony sensu. Hiob widzi, że milczenie może być bliższe mądrości aniżeli najlepsze konstrukcje myślowe. Mówi: Wskazania dajcie – zamilknę (Hi 6, 24). Innymi słowy: „Gdybyście chcieli zamilknąć, byłby to znak roztropności”. Tymczasem pozostaje jeszcze zablokowany wewnętrznie: jeżeli mówię, moje cierpienie nie ulega złagodzeniu, czyż jeśli myślę, jest ono uśmierzone?

Mamy tu przykład milczenia rezygnacji, zamknięcia się w sobie. Milczenie w tym wypadku jest bardziej zamknięciem aniżeli otwarciem się na rzeczywistość. Dopiero Elihu, jeden z jego towarzyszy, zwraca się do niego i mówi: Zamilknij, a będę cię uczył mądrości (Hi 33, 33). Wtedy Hiob milknie, „rękę kładzie na usta”, by swoimi dyskursami nie mącić planu Bożego. W ten sposób odzyskuje pokój i przyjaźń z Bogiem. Milczenie pozwoliło mu dotrzeć do transcendencji.

Św. Augustyn mówi, by zostawić walkę słów, by pokryć tę walkę milczeniem, gdyż ono właśnie wprowadzi nas głębiej w tajemnicę Boga. W spotkaniu z Bogiem mamy do czynienia z aspektem świętego, przerażającego milczenia. Dusza staje się „niema” wobec inności Bożej. Równocześnie człowiek doświadcza pokoju, który go fascynuje. Na tym polega właśnie misterium tremendum et fascinosum, które wywołuje w człowieku jednocześnie lęk i pragnienie zbliżenia do Tajemnicy, do Absolutu.

Milczenie nie pozbawia słowa jego wartości, ale ubogaca je w sens. Ten sens słowa wykracza poza jego zawartość. Milczenie warg i wyobraźni rozwiewa to, co nas dzieli od pokoju Rzeczywistości. Milczenie wszystkich pragnień nieuporządkowanych rozwiewa to, co nas dzieli od Boga, i wreszcie zaczynamy żyć dla Niego.

 

4. Modlitwa jest aktem, który nie odrzuca słów, ale nadaje im ciężar, którego one nie mają. Mówi się, że poza modlitwą milczenie w człowieku zawsze jest w służbie słowa, tymczasem słowo modlitwy staje się w człowieku „sługą” milczenia. Słowo nie przeszkadza w modlitwie. Św. Teresa Wielka uważała za sztuczny podział na modlitwę myślną i ustną, gdyż według niej każda modlitwa prowadziła do obecności Bożej i równocześnie była wyrażalna zarówno poprzez myśli, jak i przez słowa. Gabriel Marcel mówił, że Bóg nie może być nam dany jako obecność inaczej, jedynie przez adorację. Św. Anzelm przytacza argument na istnienie Pana Boga, który to argument powstał na klęczkach i nosi formę modlitwy.

Milczenie jest miejscem zgody bytów w ich różnorodności. Jeżeli zamkniemy oczy i staniemy niejako „pośrodku” rzeczywistości, jeżeli nawiążemy kontakt z każdym bytem, a poprzez każdy byt – jakby dotykowy kontakt z rzeczywistością ostateczną, wchodzimy w pewną niezwykłą intymność, która wiąże wszystko w całość. Dusza jakby uczestniczy wówczas w chwale, która unosi się, jakby „paruje” z każdego stworzenia. Byt przez swą obecność jest wyznaniem transcendencji Bożej.

Akt milczenia jest wejściem w tę milczącą chwałę, jaką rzeczy zanoszą poprzez swoją obecność. Modlić się to uczestniczyć w tej chwale, wejść w ów harmonijny krąg milczenia rzeczy. Cytowany już Blondel powiedział, że nigdy nie jesteśmy sami w obecności Bożej, ponieważ w wyznaniu, które uznaje Boga, jest już zawsze zawarty hołd i dar całego kosmosu. Oczywiście, żeby ten hołd złożyć Bogu, trzeba się z kolei otworzyć na Boga, gdyż wszystko jest w tym świecie darem i przyjęciem. Dopiero w tym otwarciu człowiek może podjąć działanie.

 

5. Św. Ignacy nie opowiadał się za bardzo surowym milczeniem, jednak podkreślał ogromną wagę milczenia podczas odprawiania Ćwiczeń duchownych. Pisał: „Temu, co jest bardziej wolny od zajęć, a pragnie we wszystkim, ile tylko może, postąpić, można dać całe Ćwiczenia duchowe wedle porządku, w jakim jedne po drugich następują. Normalnie postąpi on w nich tym więcej, im bardziej odłączy się od wszystkich przyjaciół i znajomych i od wszelkiej troski doczesnej, opuszczając np. dom, w którym mieszka, a udając się do innego domu, czy choćby do innego pokoju, aby tam żyć, w jak największym odosobnieniu i ukryciu tak, by mógł codziennie iść na Mszę i nieszpory bez obawy przeszkód ze strony znajomych” (Ćd 20).

W Ćwiczeniach duchownych istnieje jak gdyby podwójny ruch: ze strony człowieka i ze strony Boga. Zbliżamy się do Stwórcy, pragniemy Go dosięgnąć. Jednak chrześcijaństwo polega na tym, że człowiek nie sięga sam po owoc. Ten owoc po prostu otrzymujemy, gdyż chrześcijaństwo jest przyjęciem daru.

W milczeniu otrzymujemy dar całej Rzeczywistości, poprzez którą idziemy ku Bogu. Później aktualizujemy ten dar przez słowo. Żeby jednak tak się stało, potrzebne jest jakby „gromadzenie” milczenia, bo bez tego nie potrafimy przyjąć daru. Milczenie jest warunkiem sine qua non Ćwiczeń.

Ćwiczenia duchowne bez milczenia to Ćwiczenia bez modlitwy. Bez milczenia nie ma decyzji osobowych. Rozmowa nie ułatwia, ale przeszkadza w tych decyzjach. Kto jest niezdolny do milczenia, ten tym samym jest niezdolny do odprawienia Ćwiczeń. Im lepsze milczenie – tym lepsze Ćwiczenia. Istnieje także inna zależność: im dłuższe Ćwiczenia, tym surowsze powinno być milczenie. Autentyczne Ćwiczenia duchowne wymagają absolutnego milczenia.