Grupy Modlitewne Ojca Pio

Z Bogusławem Piechutą OFMCap rozmawia Jacek Siepsiak SJ
Życie Duchowe • ZIMA 81/2015
Dział • Temat numeru
Fot. Józef Augustyn SJ

Kim dla Ojca jest Ojciec Pio?

Ojciec Pio to wielki mistyk, ale jego życie tak naprawdę każe inaczej spojrzeć na ogólnie przyjętą koncepcję mistyki. Uważa się bowiem, że mistyk trwa zjednoczony z Bogiem w takiej bliskości, że w ogóle nie postrzega wokół siebie ludzi. Ojciec Pio potrafił dokonać czegoś niesamowitego: był blisko Boga, a jednocześnie trwał blisko człowieka jak sam Bóg. Swoją świętością wchodził w życie ludzi i nadal wchodzi. Dzięki modlitwie za jego wstawiennictwem wielu doznało łaski uzdrowienia duchowego i fizycznego. To prawdziwa armia ludzi. Wielu z nich powtarza, że jeśli ktoś dostanie się w ręce Ojca Pio, to już od niego nie odejdzie. Ojciec Pio „działa”.

Ojciec Pio to także wspaniały nauczyciel modlitwy. Swoim życiem pokazuje, jak wiele dobrego można uczynić, jeśli żyje się autentyczną modlitwą. Zobaczmy, ilu pięknych dzieł dokonał kapłan, który za życia w oczach przełożonych i niektórych ludzi nie uchodził przecież za świętego. Dom Ulgi w Cierpieniu, domy dla osób starszych, domy dla dzieci – to tylko niektóre z nich. Ojciec Pio modlił się i uczył modlitwy ludzi przykładem swojego życia. Uczy także dziś. Wielokrotnie byłem tego świadkiem jako animator Grup Modlitewnych Ojca Pio.

 

Jednak wielu uważało Ojca Pio także za człowieka surowego.

Brat Marian Cygan, polski kapucyn, który pracował w Kurii Rzymskiej i miał w tym czasie okazję poznać Ojca Pio, mówił kiedyś, że rzeczywiście był surowy, ale jednocześnie kochał człowieka. Był surowy, ponieważ znał człowieka i wiedział, co kryje jego serce. Każdego jednak traktował poważnie i o każdego się troszczył. Kiedy ktoś, spowiadając się u niego, próbował banalizować swoje grzechy i upraszczać swoją trudną historię, Ojciec Pio odsyłał go i mówił: „Tak nie będzie. Spowiedź to spotkanie z Bogiem na serio”. Tymczasem wielu przychodziło do Ojca Pio, prosiło w spowiedzi o pomoc dla siebie, ale nie mówiło prawdy. To tak jakbyśmy nie mówili prawdy lekarzowi i oczekiwali, że nas wyleczy.

Dlatego Ojciec Pio może być także wzorem wspaniałego spowiednika, również w naszych czasach. Szczególnie dzisiaj potrzeba nam dobrych spowiedników i spowiedzi, w czasie której można otworzyć swoje serce. Takie otwarcie się i spojrzenie na siebie w prawdzie wymaga czasu i odpowiedniej atmosfery, o którą nieraz trudno w naszych kościołach. W jakichś wspomnieniach wyczytałem, że Ojciec Pio mężczyzn spowiadał w zakrystii, gdzie byli odosobnieni i gdzie penitenci mogli wykrzyczeć swój ból. Bólu przecież nie da się wyszeptać. Nawet Pan Jezus na krzyżu wykrzyczał swój ból: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Mk 15, 34).

Stąd coraz częściej w wielu kościołach, nie tylko ojców kapucynów, przygotowuje się specjalne pokoje spowiedzi, w których można porozmawiać i mówić „normalnym” głosem. To bardzo ważne, bo wielu ludzi potrzebuje i szuka dobrej spowiedzi. Do Tenczyna, gdzie obecnie posługuję, kiedyś przyjechało do spowiedzi małżeństwo z miejscowości oddalonej o sto kilkadziesiąt kilometrów. Dowiedzieli się od ludzi, którzy odwiedzają Tenczyn, że u kapucynów w Tenczynie warto się spowiadać.

Ojciec Pio uczy nas, księży, otwarcia na kapłański dar czytania w ludziach i mówienia do ich serc, nawet jeśli przekazujemy im podobne treści. Przyznam, że sam doświadczam tej łaski. Kilkanaście lat z rzędu udzielam rekolekcji dla Grup Modlitewnych Ojca Pio. Za każdym razem poruszam zbliżone tematy, a jednak widzę, że ludzie w ciągu roku przeżyli tyle różnych spraw, że nawet podobne treści otwierają ich na nowo, sprawiają, że dowiadują się o sobie czegoś nowego.

Ojciec Pio umiał patrzeć na drugiego człowieka w prawdzie i tego uczył innych przede wszystkim przez konfesjonał i Eucharystię.

 

Wspomniał Ojciec o Modlitewnych Grupach Ojca Pio. Chciałbym o nich porozmawiać, ponieważ nie wszystkim są one bliżej znane. Kiedy powstały pierwsze grupy i co je charakteryzuje?

Pierwsze grupy powstały we Włoszech około 1947 roku z inicjatywy Ojca Pio i w odpowiedzi na wezwanie Ojca Świętego Piusa XII do modlitwy. Ostatecznie związane zostały z wybudowanym w San Giovanni Rotondo, także z inspiracji Ojca Pio, Domem Ulgi w Cierpieniu, o którym wspominałem. W 1949 roku powstał statut grup. Z czasem Grupy Modlitewne zaczęto zakładać w innych włoskich parafiach, a następnie za granicą. Ich celem – jak sama nazwa wskazuje – jest modlitwa, której uczył i do której zachęca sam Jezus.

Co charakteryzuje Grupy Modlitewne Ojca Pio? Ojciec Pio był synem św. Franciszka z Asyżu. Jego duchowość jest z gruntu franciszkańska, jak chociażby wspomniana na początku bliskość z drugim człowiekiem, traktowanie go jak brata. Taki charakter mają też Grupy Modlitewne Ojca Pio. I to ma swoje odzwierciedlenie w codzienności życia naszych grup. Jeśli na przykład kogoś nie było na spotkaniu, to na następnym nie pytamy, dlaczego go nie było, tylko zadajemy sobie pytanie, dlaczego nikt z nas tej osoby nie odwiedził, dlaczego nikt się nią nie zainteresował. Być z drugim człowiekiem w jego krzyżu, w jego cierpieniu, wyciągać pomocną dłoń, pamiętać o nim w modlitwie – to jest na wskroś franciszkańskie i na to zwracamy uwagę w naszych grupach.

Tę bliskość można wyrazić nawet prostym gestem zainteresowania. Swego czasu jeden z odpowiedzialnych za Grupy Ojca Pio we Wrocławiu mówił mi, bym nie wymazywał ze swojej komórki SMS-ów od osób, które w różnych trudnych sytuacjach proszą mnie o modlitwę, ale abym za jakiś czas zadzwonił i zapytał, co u nich słychać. „Zadzwoń, nie żałuj pieniędzy na telefon” – zachęcał. Bo nawet w krótkim SMS-ie przejawia się troska o drugiego, pamięć o nim. Ta pamięć o drugim była też charakterystyczna dla Ojca Pio. Dlatego jeśli grupa autentycznie żyje jego duchowością, to jej członkowie są ze sobą blisko związani, tworzą prawdziwą wspólnotę.

Inną ważną cechą Grup Modlitewnych jest bezwzględna wierność Kościołowi. Grupy Modlitewne Ojca Pio są w Kościele, z Kościołem i dla Kościoła. To nasze hasło, które towarzyszy nam od pierwszego kongresu Grup Modlitewnych Ojca Pio w Polsce, który odbył się w 1999 roku w Krakowie.

 

Jakie były początki Grup Modlitewnych Ojca Pio w Polsce i ile jest ich obecnie?

Pierwszą grupę w Polsce, w Krakowie, w 1983 roku założył zmarły w lutym 2014 roku ojciec Gracjan Majka, kapucyn. Następna była grupa w Chełmie Lubelskim, która powstała w 1986 roku. W latach dziewięćdziesiątych powstała grupa we Wrocławiu pod moją duchową opieką. Później powstawały kolejne. Sprzyjał temu rosnący kult Ojca Pio, jego beatyfikacja w 1999 roku i kanonizacja w 2002. Pojawiały się książki poświęcone Ojcu Pio, wiele dobrego zrobił też Internet. Sam wrzucałem do sieci materiały, z których później korzystano w grupach. Istniejącym grupom przesyłałem przez dziesięć lat miesięcznik „Informator” z podstawowymi materiałami formacyjnymi. W 2010 roku został on włączony do „Głosu Ojca Pio”, który od 2000 roku ukazuje się jako dwumiesięcznik. Jest też strona internetowa www.glosojcapio.pl, na której można znaleźć informacje nie tylko o piśmie, lecz także o polskich grupach czy o tym, co dzieje się w grupach zagranicznych.

Ile obecnie jest Grup Ojca Pio w Polsce, trudno tak naprawdę powiedzieć, ponieważ osoby chcące żyć duchowością Ojca Pio tworzą grupy o różnym charakterze „oficjalności”. Oficjalnie zgłoszonych do San Giovanni Rotondo i zatwierdzonych przez ordynariusza diecezji, na terenie której powstały, jest około stu pięćdziesięciu grup. Istnieją też grupy, które funkcjonują przy jakiejś parafii, ale z różnych względów nie zostały jeszcze zgłoszone biskupowi, ponieważ na przykład dopiero zaczynają swoją działalność i są na etapie organizowania się. Nieraz są to naprawdę małe grupki z niewielkich parafii, skupione przy księdzu entuzjaście.

Kiedyś zadzwonił do mnie kapłan z diecezji wrocławskiej i mówi, że jest u nich Grupa Modlitewna Ojca Pio, będzie w sobotę Msza święta... Ksiądz prosi mnie, bym przyjechał na nią z relikwiami Ojca Pio. „Na wszystkie świętości ojca proszę” – mówi. Przyznam, że miałem wątpliwości. Jechać aż za Wrocław na jedną godzinę. Coś mnie jednak tchnęło i pojechałem. Malutki kościół filialny, niewielka parafia. Na Mszę przychodzi cała wioska, jest dwóch księży. Mają witraż Ojca Pio, figurę, dzwon, sztandar, brakuje tylko relikwii. Ksiądz, który mnie zaprosił, powiedział: „Ojcze, nie jesteśmy formalną grupą, ale chyba należą się nam relikwie, bo nikt nie czci Ojca Pio tak jak my tutaj”.

I takich grup jest w Polsce wiele, przy kaplicy, szpitalu, jakimś ośrodku duszpasterskim. Wspólnot o duchowości Ojca Pio, które formują siebie w oparciu o materiały zawarte w „Głosie Ojca Pio”, jest w Polsce – łącznie z tymi oficjalnie zatwierdzonymi – około czterystu.

 

A jak liczne są te grupy?

Najlepiej, jeśli nie przekraczają czterdziestu, pięćdziesięciu osób. Wtedy łatwiej budować wspólnotę, o której mówiłem. Dlatego jeśli grupa jest zbyt liczna, powstają grupy-córki. To wydaje mi się szczególnie ważne i piękne, jeśli grupa staje się inspiracją do powstania kolejnej, w sąsiedniej parafii, w sąsiedniej miejscowości, w innym środowisku. Zawsze powtarzam członkom grup Ojca Pio: „Musicie być apostołami przynoszącymi dobre owoce”.

 

Czy Grupy Modlitewne mają program formacyjny?

Każdy z członków otrzymuje wspomniany statut zatwierdzony przez Stolicę Apostolską, który ostatnio został poprawiony. Tych statutów w Polsce wydrukowano już tysiące. Oprócz tego przez kilkanaście lat, jak już mówiłem, wydawałem opracowywany przeze mnie informator, w którym zamieszczone były propozycje formacyjne dla Grup Ojca Pio i stały schemat spotkań. Trzeba było bowiem niejako zaadaptować powstały we Włoszech statut do warunków polskiej duchowości.

Grupy Modlitewne spotykają się co najmniej raz w miesiącu, ale częstotliwość tych spotkań tak naprawdę zależy od zapotrzebowania. Spotkanie rozpoczyna krótkie nabożeństwo, na przykład różaniec, później jest Msza święta z kazaniem, a następnie spotkanie w salce, na którym jest także czas na swobodną rozmowę. Tematy spotkań na cały rok publikowane są we wspomnianym „Informatorze”. Tam też zamieszczamy rozważania różańcowe, materiały i pytania do spotkań biblijnych, homilie związane z danym tematem. Hasłem formacyjnym w ostatnim roku były słowa św. Tomasza Pan mój i Bóg mój (J 20, 28), a więc wiara w Jezusa Chrystusa wbrew przeżywanym nieraz przez człowieka wątpliwościom i wahaniom. Ten schemat spotkań formacyjnych od wielu lat się sprawdza i nawet Włosi go od nas przejmują.

Oprócz spotkań grup przy kościele program formacyjny obejmuje także coroczne, trzydniowe rekolekcje diecezjalne. Takie rekolekcje są organizowane w prawie każdej polskiej diecezji. Mamy też jednodniowe spotkania modlitewno-konferencyjne dla wszystkich grup z danej diecezji i spotkania dla Grup Ojca Pio z całej Polski. Ostatnio odbywały się one w Tenczynie, na Jasnej Górze i w krakowskich Łagiewnikach. Spotkania ogólnopolskie pozwalają poznać się członkom grup z różnych regionów naszego kraju.

 

Czy są wyznaczone osoby odpowiedzialne za poszczególne grupy?

W każdej diecezji biskup mianuje księdza opowiedzianego za Grupy Modlitewne Ojca Pio działające na podległym mu terenie. Oprócz tego każda grupa ma opiekującego się nią księdza, który jest asystentem duchowym grupy, a którego wyznacza proboszcz parafii. Są też animatorzy świeccy. Modlitwę przed Mszą świętą i spotkanie grupy w salce powinna prowadzić osoba świecka, ale ważne, by był przy tym obecny asystent duchowy – kapłan, który zadba o właściwą formację duchową członków grupy.

W poszczególnych grupach jest też sekretarz, skarbnik i osoba odpowiedzialna za biblioteczkę, w której gromadzone są książki i prasa poświęcone Ojcu Pio. Jest także kronikarz, który przygotowuje sprawozdania i zdjęcia z kolejnych spotkań czy podejmowanych akcji, ponieważ grupy prowadzą na przykład działalność charytatywną lub wspierają działalność charytatywną w danej parafii. Włączanie się w pomoc drugiemu człowiekowi jest tu bardzo ważne. Członkowie grupy troszczą się o siebie nawzajem, ale wychodzą także poza swoje szeregi. Nieraz będzie to zakup trzystu kilogramów cukru dla szpitala, a nieraz wykupienie komuś leków czy pomoc w sfinansowaniu pielgrzymki do San Giovanni Rotondo, do grobu Ojca Pio.

 

San Giovanni Rotondo to dla Grup Ojca Pio zapewne najważniejsze miejsce pielgrzymkowe.

Ludzie chcą tam jechać. Często im w tym towarzyszę. W San Giovanni Rotondo byłem już chyba z siedemdziesiąt razy. Jeździmy tam, by bezpośrednio na miejscu doświadczyć franciszkańskiej duchowości Ojca Pio. Dla wielu ludzi pielgrzymka do San Giovanni Rotondo i modlitwa przy grobie Ojca Pio z wystawionym ciałem Świętego są bardzo ważne. Mogą zobaczyć prawdziwego człowieka wiary. Dla niektórych to jak spotkanie z Janem Pawłem II.

We Włoszech odwiedzamy także św. Ritę w Cascii, św. Franciszka w Asyżu. W Polsce naszymi miejscami pielgrzymkowymi są Jasna Góra, Przeprośna Górka, gdzie odprawiana jest Droga Krzyżowa prowadzona od kilku lat przez bpa Stanisława Nowaka. Ważnym miejscem jest także wspomniana już Jasna Góra i Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach, gdzie co roku odbywają się noce czuwania czcicieli Ojca Pio. Ostatnio w Łagiewnikach było pięć tysięcy osób. Na te czuwania staramy się zapraszać braci kapucynów, którzy znali Ojca Pio. Mamy też kilku braci, których rodzice zostali „zeswatani” przez Ojca Pio. Tak to Ojciec Pio potrafił sprytnie urządzić.

Ważna dla członków grup i ludzi, którzy cenią w sposób szczególny Ojca Pio, jest także modlitwa przy jego relikwiach. Dlatego każda Grupa Modlitewna, ale też wiele parafii, stara się mieć w swoim kościele relikwiarz z relikwiami Ojca Pio, czego przykładem jest wspomniana nieformalna grupa Ojca Pio z diecezji wrocławskiej. Te relikwie to cząstka bandaża ze śladami krwi, którym Ojciec Pio bandażował blizny – stygmaty krwawiące nieustannie przez pięćdziesiąt lat. Relikwie na co dzień są przechowywane w kościele czy kaplicy, ale jeśli zachodzi taka potrzeba, wędrują od domu do domu albo zanoszone są chorym do szpitala.

Inną formą pamiątki związanej z Ojcem Pio są „relikwie trzeciego stopnia”: płótno habitowe, które bracia z San Giovanni Rotondo kładą na grobie Ojca Pio i modlą się w intencji tych, którzy je otrzymają, a każdy członek grupy pragnie je mieć. Takich relikwii rozdałem w Polsce już prawie pięćdziesiąt tysięcy. Dla wielu czcicieli Ojciec Pio jest wielkim orędownikiem, stąd tak ważne jest posiadanie tych relikwii. Zawsze jednak podkreślam, że Ojciec Pio jest tylko pośrednikiem, najważniejsze to zaufać Panu Bogu.

 

Ojciec przez kilkanaście lat był krajowym animatorem Grup Modlitewnych Ojca Pio w Polsce. Jak do tego doszło?

To wszystko zasługa Ojca Pio. Jego duchowość chłonąłem już w dzieciństwie. Pamiętam, że kiedy czytaliśmy w domu książkę Marii Winowskiej Prawdziwe oblicze Ojca Pio, mama mówiła: „Znowu czytacie Ojca Pio, tak ładnie pachnie”. Wtedy tego nie rozumiałem. Później, w kościele przy klasztorze Ojców Kapucynów w moim rodzinnym Rozwadowie, nieżyjący już od kilku lat ojciec Alojzy Wojnar wyświetlał przezrocza ze swojej pielgrzymki do San Giovanni Rotondo. Marzyłem, żeby tam pojechać, i to marzenie się spełniło. Kiedy byłem już w zakonie, pierwszy dom katechetyczny, który wybudowałem w latach osiemdziesiątych w Krośnie, nazwałem Domem Ojca Pio.

W latach dziewięćdziesiątych – jak już wspomniałem – opiekowałem się pierwszymi Grupami Ojca Pio we Wrocławiu. Najpierw robiłem to niejako „prywatnie”. Widziałem jednak potrzebę objęcia oficjalną duszpasterską opieką wszystkich polskich Grup Modlitewnych Ojca Pio. Na Kapitule naszej prowincji (kapucyński sejmik), w której uczestniczył generał zakonu, zapytałem, dlaczego nikt w Polsce nie zajmuje się Grupami Ojca Pio. Generał najpierw zapytał mnie, czy mam koncepcję, jak to robić, a kiedy odpowiedziałem, że mam pewien pomysł, powiedział: „Zajmij się tymi grupami”.

Dziś w dalszym ciągu opiekuję się Grupami Ojca Pio. Udzielam rekolekcji, głoszę kazania, jeżdżę na spotkania i pielgrzymki, przekazuję parafiom i Grupom Ojca Pio jego relikwie, uczestniczę w różnych parafialnych uroczystościach. Ludzie dzwonią i zapraszają mnie. To bardzo cieszy. Nie ma diecezji, w której bym nie był i w której nie głosiłbym rekolekcji. Bywało, że w jednym roku miałem czterdzieści wyjazdów, a mój rekord to pięćdziesiąt wyjazdów w ciągu jednego roku. Powoli jednak przekazuję już pałeczkę następcy. Od dwóch lat krajowym asystentem Grup Ojca Pio, zatwierdzonym oficjalnie przez Episkopat Polski, jest ojciec Tomasz Duszyc. Jego zadaniem jest między innymi łączność z Międzynarodowym Centrum Grup Modlitwy, które mieści się przy Domu Ulgi w Cierpieniu w San Giovanni Rotondo.

 

Jakie wyzwania duszpasterskie stoją dziś przed odpowiedzialnymi za Grupy Ojca Pio?

Ludzie chcą się modlić i wiele łask otrzymują za wstawiennictwem Ojca Pio. Trzeba tylko im w tym towarzyszyć. Największym problemem jest dobór odpowiednich osób odpowiedzialnych za grupę – i świeckich, i duchowych. To nie mogą być ludzie przypadkowi. Często też nie będą najlepsze te osoby, które bardzo chcą stać na czele grupy. Nieraz bowiem kierują się nieodpowiednią motywacją, chcą „zaistnieć”. Bywa, że księża proszą mnie, bym pomógł im wybrać spośród członków grupy kogoś odpowiedniego. To muszą być ludzie rozumiejący Kościół, ludzie, którzy będą „dla dzieła”, a nie „dla siebie”. Z doświadczenia wiem, że sprawdzają się w tej roli nauczyciele, w dodatku małżeństwa. Żona ma bowiem zazwyczaj dużo zapału, a mąż pilnuje, by ten zapał nie prowadził grupy na duchowe bezdroża.

Zdarza się, że trudne bywają też relacje na linii członkowie grupy – ksiądz odpowiedzialny za nią albo ksiądz proboszcz. Niektórzy proboszczowie chcą mieć w swojej parafii Grupę Modlitewną, ale nie mają dla niej czasu. Ważne, by proboszcz choćby na chwilę zaglądnął na spotkanie grup, zapytał, co słychać, sprawdził, czy wszystko w porządku. Nie trzeba wiele, a ludzie bardzo sobie cenią takie zainteresowanie. Bywa jednak, że to członkowie grupy mają jakieś niepotrzebne pretensje i wystarczy szczera rozmowa, by trudności rozwiązać.

Problemem bywają więc czasem relacje międzyludzkie, które zakłócają niepotrzebne emocje czy brak zrozumienia z obu stron. Ale – jak już mówiłem – Ojciec Pio „działa” i za jego wstawiennictwem można rozwiązać nawet najtrudniejsze sprawy.