Kustodia Ziemi Świętej

Z Jerzym Krajem OFM, obecnie wikariuszem patriarchalnym dla Cypru, byłym przeorem klasztoru Kustodii Ziemi Świętej w Jerozolimie, rozmawia Józef Augustyn SJ
Życie Duchowe • ZIMA 53/2008
Dział • Rozmowy duchowe
Fot. Józef Augustyn SJ

Franciszkanie obecni są w Ziemi Świętej od XIII wieku. Czy św. Franciszek przybył tu jako pierwszy „franciszkanin”?

W roku 1217, na tak zwanej kapitule szałasów, św. Franciszek i jego pierwsza wspólnota podzielili na franciszkańskie prowincje Europę; utworzyli także prowincję zamorską. Ta ostatnia obejmowała przede wszystkim tereny obecnej Syrii i Palestyny – czyli Ziemię Świętą. Św. Franciszek nie przybył tu jednak jako pierwszy franciszkanin. Wcześniej wysłał do Ziemi Świętej dwóch braci, którzy dając przykład ubogiego i pokutniczego życia, mieli na tym terenie rozpocząć głoszenie Dobrej Nowiny. Franciszek przybył tu dwa lata później, w roku 1219. Musimy pamiętać, że w tym czasie ziemie te, wraz z Jerozolimą, znajdowały się pod panowaniem muzułmańskim. Po klęsce krzyżowców w bitwie na wzgórzach Hattim (1187 rok) łacinnicy zajmowali już tylko niektóre rejony, przede wszystkim Galileę i Akko. Św. Franciszek na pewno był w Akko – jego obecność w tym mieście jest potwierdzona dokumentem. Nie mamy natomiast historycznej pewności, czy przebywał w innych świętych miejscach, na przykład w Bazylice Grobu Bożego czy Bazylice Narodzenia Pańskiego.

Pierwszy klasztor franciszkański na tym terenie powstał jednak dopiero w wieku XIV, dzięki królewskiej parze z Neapolu – Robertowi Andegaweńskiemu i jego żonie Sancji z Majorki. W roku 1333 wykupili oni od muzułmanów Wieczernik i przekazali go w opiekę franciszkanom. W połowie XVI wieku franciszkanie zostali jednak stamtąd wypędzeni przez muzułmanów. Dziś znajduje się tam żydowska szkoła Prawa Starego Przymierza.

Mówił Ojciec o prowincji zamorskiej franciszkanów. Kiedy powstała Kustodia Ziemi Świętej?

Prowincja, którą obecnie nazywamy Kustodią Ziemi Świętej, powstała w 1342 roku na mocy wydanych przez papieża Klemensa IV bulli Gratias agimusNuper carissimae. Stolica Apostolska powierzyła wówczas franciszkanom opiekę nad miejscami świętymi. Nazwa Kustodii wywodzi się od łacińskiego słowa custodia oznaczającego „straż”, „pieczę”. Zadaniem franciszkanów była nie tylko opieka, ale przede wszystkim odzyskiwanie miejsc świętych, wykupywanie ich z rąk muzułmańskich, a także – jeśli było to możliwe – budowanie nowych świątyń.

Franciszkanie prowadzili swoją działalność w bardzo trudnych warunkach. Do wypraw krzyżowych na tym terenie władzę sprawowali mamelucy z Egiptu, a od 1517 roku Turcy otomańscy. Na sytuację Kustodii wpływała także sytuacja polityczna Europy, między innymi wojny europejskich władców z Turkami. Kościół łaciński był na tym terenie zawsze prześladowany. Znacznie łatwiej swoją działalność mogły prowadzić Kościoły ormiański i grecki.

Sytuacja była trudna także z powodu wielu napięć między Kościołem łacińskim a Kościołami wschodnimi. Spory dotyczyły własności i dostępu do miejsc świętych. W 1852 roku turecki sułtan zdecydował więc o podziale najważniejszych sanktuariów. Zostało wtedy ustanowione niepodlegające zmianom prawo (Status quo), które drobiazgowo reguluje i ustala miejsce i czas liturgii poszczególnych Kościołów w trzech Bazylikach – Narodzenia Pańskiego, Grobu Bożego i Grobu Matki Bożej. Niestety, prawo to pozbawiło wielu przywilejów Kustodię. Z drugiej strony, dzięki niemu zapanował pokój między wyznaniami obecnymi w Ziemi Świętej i możliwa stała się też lepsza współpraca pomiędzy poszczególnymi Kościołami.

Dziś Kustodia Ziemi Świętej nazywana jest przez franciszkanów Perłą Misji. To jedna z najważniejszych prowincji naszego zakonu. Pracuje w niej trzystu zakonników pochodzących z ponad trzydziestu krajów. Kustodia Ziemi Świętej obejmuje swą działalnością nie tylko Izrael, ale również wiele innych krajów, przede wszystkim bliskowschodnich: Autonomię Palestyńską, Syrię, Liban, Jordanię i Egipt, a także Cypr i Rodos. Działalność franciszkanów w Ziemi Świętej wspiera także kilka naszych domów znajdujących się poza tym rejonem – we Włoszech, Hiszpanii, Argentynie i w Stanach Zjednoczonych.

W Polsce jest rzeczą znaną, że ojcowie franciszkanie opiekują się miejscami świętymi. Trzeba jednak dopiero tu przybyć, by zdać sobie sprawę, jak rozległa jest ta działalność.

Franciszkanie opiekują się około sześćdziesięcioma miejscami znajdującymi się w Ziemi Świętej, do których pielgrzymują wierni. Najważniejsze z nich to oczywiście Bazylika Grobu Bożego, Betlejem i Nazaret. W tych trzech miejscach franciszkanie są także duszpasterzami wspólnot katolickich. Natomiast w przeszłości swoją opieką duszpasterską obejmowali całą Ziemię Świętą, ponieważ po wyprawach krzyżowych do połowy XIX wieku nie było na tym terenie patriarchatu katolickiego. Franciszkanie opiekowali się więc nie tylko historycznymi miejscami świętymi, ale także żyjącymi tu katolikami i to dzięki ich działalności na tym terenie trwał żywy Kościół wspólnot łacińskich. Do ich zadań należała także działalność charytatywna, pomoc w przezwyciężaniu różnego typu trudności, tworzenie miejsc pracy. Katolicy pracowali na przykład w prowadzonych przez franciszkanów domach dla pielgrzymów, wytwarzali z masy perłowej czy drzewa oliwnego różne religijne pamiątki i w ten sposób mogli utrzymać swoje rodziny. Dziś niewiele osób zdaje sobie sprawę, że Ziemia Święta to nie tylko sanktuaria, ale także żywy Kościół wiernych, których przez wieki franciszkanie wspierali. Dopiero w 1847 roku część działalności duszpasterskiej przejął patriarchat łaciński, który swoją jurysdykcją obejmuje Izrael, Autonomię Palestyńską, Jordanię i Cypr.

Kustodia Ziemi Świętej ma także swoich męczenników.

Rzeczywiście, Kustodia przypłaciła swoją obecność tutaj śmiercią wielu braci. Niektórzy z nich są wyniesieni na ołtarze. Mam tu na myśli Mikołaja Tavelicia i jego towarzyszy, którzy przybyli do Ziemi Świętej pod koniec XIV wieku i zostali umęczeni przez muzułmanów 14 listopada 1391 roku, ponieważ nauczali, że jedyna prawdziwa wiara to wiara w Jezusa Chrystusa. Męczennikiem był również bł. Salvatore Lilli, który zginął w czasie rzezi Ormian, pod koniec XIX wieku. Naprawdę wielu zakonników oddało swe życie za wiarę, a nie zostało wyniesionych na ołtarze. Jednak ta cierpliwa obecność franciszkanów w Ziemi Świętej, mimo pewnego ryzyka, pozwoliła na trwanie wspólnoty Kościoła łacińskiego i dzięki temu przez wieki do miejsc świętych mogli przybywać pielgrzymi.

Czy obecność ta nie była także możliwa dzięki stałemu i wielowymiarowemu dialogowi, jaki ojcowie franciszkanie prowadzili najpierw z muzułmanami, później z chrześcijanami innych wyznań, a teraz także z Żydami?

Rzeczywiście, ten dialog jest prowadzony z każdą wspomnianą przez ojca grupą. Wiele w tym kierunku robi się zwłaszcza od Soboru Watykańskiego II. Potrzebę dialogu podkreślał wówczas Paweł VI. Wcześniej może mniej mówiło się o nim, ale często do niego sięgano w praktyce.

Dialog z muzułmanami wymagał przede wszystkim wielkiej dyplomacji i mediacji. Wykupywanie poszczególnych miejsc świętych z rąk muzułmanów to praca mediatorów, którzy znali języki i mieli szerokie kontakty. Oczywiście, konieczne było także wyłożenie odpowiedniej kwoty. To, że franciszkanie są obecni na górze Tabor, w Nazarecie czy w wielu innych sanktuariach, jest owocem ich cierpliwego dialogu i wielu starań.

Jeśli chodzi o braci Kościołów wschodnich, dialog z nimi był nieco utrudniony ze względu na panującą rywalizację. Poszczególne Kościoły przez wieki starały się przecież zdobyć jak najwięcej miejsc świętych i utrzymać je w posiadaniu. Ta rywalizacja przybierała nieraz bardzo dramatyczne formy, łącznie z walką. Prowadzono ją też na drodze dyplomatycznej. Najczęściej o posiadaniu danego miejsca świętego decydowała po prostu ekonomia – kto więcej zapłacił muzułmanom, ten wchodził w jego posiadanie.

Dziś owa rywalizacja jest mniej widoczna. Sytuacja została uregulowana przez zapisy wspomnianego Status quo, które bardzo drobiazgowo są przestrzegane przez każdą z zainteresowanych stron. Konflikty związane z łamaniem ustalonego prawa rozwiązuje specjalna komisja, w skład której wchodzą przedstawiciele wszystkich wyznań. Gwarantem zachowania Status quo jest także państwo izraelskie.

Jak dzisiaj Izrael odnosi się do działalności Kustodii?

Stosunki na linii Kustodia – Izrael układają się bardzo dobrze. Państwo izraelskie respektuje naszą działalność i stara się ją popierać. Zdaje sobie sprawę, że izraelska turystyka, która jest ważnym elementem gospodarki kraju, w głównej mierze opiera się na geografii biblijnej i ruchu pielgrzymkowym.

Odbywają się więc regularne wizyty władz państwowych w naszej wspólnocie, franciszkański przełożony, czyli Kustosz Ziemi Świętej, jest zapraszany na wszystkie ważniejsze uroczystości państwowe. Izrael zresztą stara się utrzymać dobre stosunki także z innymi Kościołami. Przejawy niechęci czy próby ograniczania naszych praw i przywilejów są raczej marginalne. Uważam, że demokracja izraelska jest bardzo dobrą gwarancją naszej obecności tutaj.

W styczniu 1964 roku Paweł VI przybył jako pierwszy papież do Ziemi Świętej.

Paweł VI rzeczywiście był pierwszym papieżem, który przybył do Ziemi Świętej. Można powiedzieć, że to właściwie on rozpoczął „erę papieskich pielgrzymek”, które dziś wydają się nam tak oczywiste, głównie za sprawą Jana Pawła II. Jan Paweł II był drugim papieżem pielgrzymującym do Ziemi Świętej. Przybył tu w marcu 2000 roku. Obie wizyty były przede wszystkim powrotem do źródeł wiary chrześcijańskiej. Powrotem, dzięki któremu – jak podkreślał Paweł VI – możliwe jest ożywienie tej wiary. Z kolei Jan Paweł II mówił o osobistej potrzebie pielgrzymowania do miejsc świętych. Wielokrotnie w przemówieniach podkreślał swoje wewnętrzne pragnienie odwiedzenia Ziemi Świętej i dziękował za wielki dar, jakim było dla niego przybycie tu w roku Wielkiego Jubileuszu dwóch tysięcy lat od narodzin Jezusa.

Czy te wizyty wpłynęły w jakiś sposób na pracę ojców franciszkanów?

Były one dla nas potwierdzeniem zaufania, którym Kościół od wieków obdarza pracujących w Ziemi Świętej franciszkanów. W swoich przemówieniach zarówno Paweł VI, jak i Jan Paweł II podkreślali opatrznościowe zrządzenie franciszkańskiej obecności na tym terenie. Obecność ta przypieczętowana została poświęceniem wielu pokoleń franciszkanów i okupiona – jak już wspomniałem – męczeńską śmiercią niektórych z nich. Przez kilka stuleci franciszkanie byli jedynymi przedstawicielami Kościoła rzymskokatolickiego na tym terenie. Początki obecności innych katolickich zgromadzeń zakonnych sięgają dopiero połowy wieku XIX. Wcześniej nie było w Ziemi Świętej zwierzchnika Kościoła katolickiego. Jego przedstawicielem był franciszkański kustosz, który do dziś ma przywilej noszenia mitry i insygniów biskupich, mimo że biskupem de facto nie jest.

Obie wizyty papieskie nie tylko wyrażały wdzięczność wobec zakonu franciszkańskiego za jego misję w Ziemi Świętej, ale także zobowiązywały nas do jej kontynuowania. Innym wymiarem papieskich pielgrzymek było potwierdzenie zaangażowania Kościoła w sprawy mieszkających tu chrześcijan. Kościół katolicki na tym terenie to przecież nie tylko opieka franciszkanów nad miejscami świętymi, ale – jak wspomniałem – katolickie parafie i wierni, którzy w niełatwych warunkach tworzą historię żywego Kościoła tej ziemi. Paweł VI w czasie swojej pielgrzymki odwiedził w Jerozolimie arabską rodzinę, Jan Paweł II – obóz dla uchodźców pod Betlejem. Był to niewątpliwie znak troski Kościoła o każdego mieszkającego tu człowieka.

Ich postawa jest dla nas zobowiązaniem do pozostawania w duchu otwartości wobec innych i do cierpliwego zapominania krzywd przeszłości po to, by budować lepszą przyszłość. Jerozolima, w której żyją przedstawiciele trzech religii monoteistycznych, gdzie krzyżują się historie wielu narodów i kultur, potrzebuje ducha porozumienia i współpracy, a nie podkreślania różnic. Zarówno Paweł VI, jak i Jan Paweł II kładli nacisk na potrzebę dialogu; opierając się na nim, można budować pokój.

Czy nie brakuje franciszkańskich powołań do pracy w Kustodii Ziemi Świętej?

Miejscowe powołania, które nie są liczne, nie mogą zapewnić ciągłości pracy i posługi Kustodii. Liczba zakonników Kustodii zmniejszyła się, przede wszystkim ze względu na malejącą liczbę powołań w Europie Zachodniej. Przez wieki miejscami świętymi opiekowało się wielu Włochów, Hiszpanów, Francuzów, Holendrów i Belgów. Dziś praktycznie, zwłaszcza tych ostatnich, nie ma w Ziemi Świętej.

Nie brakuje jednak pielgrzymów z tych krajów. Jak na ich tle wypadają Polacy? Czy chętnie pielgrzymują do Ziemi Świętej?

Polacy chętnie pielgrzymowali do miejsc świętych w ciągu wieków, a o ich umiłowaniu ziemi Jezusa świadczy wiele polskich pamiątek, które tu pozostawili. Pięknym znakiem tej obecności jest tablica z modlitwą Ojcze nasz na Górze Oliwnej, tablica Magnificat w sanktuarium Nawiedzenia Ain Karem, trzecia i czwarta stacja Drogi Krzyżowej odnowione przez polskich żołnierzy mieszkających w Ziemi Świętej w czasie drugiej wojny światowej. Ich dziełem jest też piękny ołtarz – pomnik z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej w Tyberiadzie.

Znakiem polskiej obecności w Ziemi Świętej jest też niewątpliwie Dom Polski sióstr elżbietanek, który w znacznej mierze został wybudowany przez polskich żołnierzy.

Siostry elżbietanki to najstarsze polskie zgromadzenie żeńskie obecne w Ziemi Świętej. W 1936 roku na potrzeby polskich pielgrzymów przejęły dom, który wcześniej został wykupiony od arabskiej rodziny. Jest to tak zwany stary Dom Polski, który znajduje się w Jerozolimie, niedaleko Bazyliki Grobu Bożego. W czasie drugiej wojny światowej dzięki zaangażowaniu polskich żołnierzy powstał nowy dom pielgrzyma, a po 1967 roku siostry mogły założyć także trzeci dom na Górze Oliwnej. Dom Pokoju, który wówczas siostry otworzyły, to sierociniec dla dzieci arabskich.

Wiele jest więc znaków obecności polskich pielgrzymów w Ziemi Świętej. Przebywając tu od ponad dwudziestu lat, mogę powiedzieć, jak polskie pielgrzymowanie zmieniało się na przestrzeni tych dwóch dekad. Zmiany te były spowodowane przede wszystkim sytuacją polityczną naszego kraju. Kiedy przybyłem do Ziemi Świętej w 1983 roku, polskich pielgrzymów praktycznie tu nie było. Polska nie utrzymywała przecież żadnych stosunków dyplomatycznych z Izraelem i przyjazd do tego kraju był bardzo utrudniony. Polacy, którzy tu przyjeżdżali, stanowili naprawdę nieliczne wyjątki. Sytuacja uległa zmianie w latach dziewięćdziesiątych, kiedy przed polskimi katolikami otworzyła się możliwość swobodnego podróżowania. W ostatnich latach naprawdę wielu naszych rodaków pielgrzymuje do miejsc świętych. Trudno teraz o dokładne liczby, ale po Włochach i Hiszpanach jesteśmy narodem najliczniej przybywającym do Ziemi Świętej.

Najwięcej pielgrzymów z Polski i z wielu innych państw przyjechało tu w roku Wielkiego Jubileuszu dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa. To był prawdziwy zryw pielgrzymkowy. W październiku 2000 roku wybuchła jednak druga intifada, która na pewien czas zahamowała ruch pątniczy. Obecnie sytuacja się powoli zmienia i ufamy, że pielgrzymki znów będą tak liczne, jak pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Wbrew temu, co słyszy się w mediach, jest to miejsce bezpieczne dla pielgrzymów i bez obaw można do Ziemi Świętej przyjeżdżać.

Czy polski Kościół podejmuje działania ułatwiające pielgrzymowanie i zachęcające do podjęcia trudu pielgrzymowania do Ziemi Świętej?

Myślę, że zaangażowanie ze strony Kościoła jest duże. W Polsce powstało wiele katolickich biur i agencji, które promują ruch pielgrzymkowy. Podkreśla się, że wyjazd do Ziemi Świętej nie powinien mieć charakteru turystycznego. Mówi się o religijnym wymiarze pielgrzymowania, w czasie którego – poprzez kontakt z miejscami świętymi – wierni mają szansę przybliżyć się do tajemnicy Objawienia. Głównym przewodnikiem pielgrzyma staje się wtedy Pismo Święte, a podstawowym źródłem – Eucharystia sprawowana w miejscach świętych.

Warto w tym miejscu powiedzieć kilka słów o polskim Komisariacie Ziemi Świętej, który w tym roku obchodził sto piątą rocznicę powstania. Jego siedziba znajduje się w Krakowie na ul. Reformackiej, przy kościele Franciszkanów. Działalność Komisariatu polega przede wszystkim na propagowaniu pielgrzymowania do Ziemi Świętej, organizowaniu pielgrzymek oraz zbieraniu ofiar na rzecz Kościoła w Palestynie. Komisariat wydaje również kwartalnik „Ziemia Święta”, który przybliża czytelnikom historię i bieżącą sytuację ojczyzny Jezusa.

Dlaczego, zdaniem Ojca, warto pielgrzymować do ziemi Jezusa?

Chrześcijanie winni żyć przede wszystkim Dobrą Nowiną. Ewangelię jednak trudno naprawdę zrozumieć bez poznania Ziemi Świętej. Pielgrzymi, którzy tutaj przybywają, spotykają się z tak zwaną piątą Ewangelią. Moim zdaniem jest to bardzo piękne określenie Ziemi Świętej. Inaczej popatrzymy na Boże Narodzenie, kiedy nasze polskie wyobrażenie szopy i góralskich szałasów skonfrontujemy z kamienną grotą, w której mieszkała Maryja. Spotkanie z miejscami świętymi i przejście ścieżkami tej ziemi jest niejako zobrazowaniem tego, czego uczy nas Ewangelia, czego dowiedzieliśmy się na katechezie czy w kościele. Przyjeżdżając tu, możemy zobaczyć nie tylko oczyma duszy, ale i ciała to, co nazywamy geografią biblijną.

Na początku może być to dla nas przeżycie zaskakujące. Czasami pielgrzymi przyjeżdżają do Ziemi Świętej z pewnym wyidealizowanym nastawieniem. Oczekują od wszystkich nabożnej ciszy i skupienia. Droga Krzyżowa wygląda tu jednak zupełnie inaczej niż na przykład na jasnogórskich wałach. Przejściu uliczkami starej Jerozolimy towarzyszy rytm codziennego życia, gwar i ruch ulicy. Podobnie jak miało to miejsce dwa tysiące lat temu. Wydaje mi się, że takie przejście od wytworzonych przez nas wyobrażeń i ideałów do rzeczywistości i warunków zbliżonych do tych, jakie panowały za czasów Jezusa, pozwala nam wierzyć bardziej z serca, a nie z przyzwyczajenia.