Ewagriusz o gniewie i acedii

Życie Duchowe • JESIEŃ 76/2013
Fot. Robert Więcek SJ

Namiętności smutku i gniewu dotyczą według Ewagriusza „popędliwej” części duszy, w odróżnieniu od takich namiętności, jak obżarstwo, nieczystość i chciwość, które są chorobą części „pożądliwej”. Obie części wchodzą z kolei w skład sfery nierozumnej w człowieku, istniejącej obok sfery rozumnej. Pierwszą mamy wspólną ze zwierzętami, druga jest nam właściwa jako ludziom. O ile gniew wywodzi się z części popędliwej duszy, o tyle acedia jest pochodną wielu elementów naszej natury. W tym sensie mnich z Pontu stwierdza, że myśli, które dyktuje nam zniechęcenie, „mają mieszane pochodzenie i zdarzają się nam jako zwierzętom i ludziom równocześnie” (Rozważania, 40)1.

Gniew – wino demonów

W nawiązaniu do słów z Księgi Powtórzonego Prawa (por. Pwt 32, 33) Ewagriusz uznaje gniew za „wino smoków”, czyli demonów. Gniew jest szczególną ich właściwością (por. O praktyce, 6). Kto ulega gniewowi, naśladuje złe duchy. W Objaśnieniach do Księgi Przysłów mnich z Pontu pisze, że jak picie wina skłania do nieumiarkowania, tak gniew jest „rzeczą nieznającą miary”2. Rausz przyćmiewa powoli rozum i osłabia wolę, a wzmaga emocje, tak podobnie skutkuje gniew.

Ewagriusz opisuje niepozorny przejaw gniewu opanowującego pustelnika. Oto demon gniewu „udaje, że niektórzy rodzice, przyjaciele albo krewni są dręczeni przez niegodziwców. Rozbudza popędliwość u anachorety, aby krzyczał bądź czynił coś złego przeciwko tym, którzy ukazują się w myśli” (O różnych rodzajach złych myśli, 16). Niezależnie od przyczyny gniewu – czy pochodzi z wnętrza człowieka, czy z zewnętrznej inspiracji – do jego powstania przyczynia się uleganie negatywnym myślom mającym podstawę w rzeczywistości albo i nie. U źródeł znacznej części naszych gniewów stoi imaginacja krzywdy wyrządzonej nam samym czy naszym bliskim. Jesteśmy w stanie puścić płazem jakieś uchybienie bliźniego, jeśli nie skupiamy się na nim, natomiast jego rozpamiętywanie wcześniej czy później doprowadzi uczucia do wrzenia.

Odwołując się do starożytnej myśli etycznej, Ewagriusz określa gniew jako „żądzę odwetu” żywioną przez duszę, skądinąd łagodną, która – jak czytamy w Objaśnieniach do Księgi Psalmów – „ponad miarę pragnie zemsty”3. W tej klasycznej definicji zakłada się, że chęć odpłaty za zło jest w jakiejś mierze naturalna człowiekowi. Naturalne są jednak również łagodność i wewnętrzny spokój, które utrzymują tego rodzaju chęci pod kontrolą rozumu i woli. Gniew – jako wada, a nie chwilowe uczucie – burzy ów naturalny porządek rzeczy, przekraczając pewną miarę. Sposób jej przekraczania to osobny temat. Każdy, kto uległ nadmiernemu gniewowi, na ogół jest w stanie określić, na czym polegało jej przekroczenie. Może był nim zbędny wybuch emocji, może wściekły wyraz twarzy, nerwowa gestykulacja, rozpalone wściekłością myśli, a może raniące słowo czy jakiś czyn.

Od wzburzenia ku łagodności

Jakie skutki wywołuje gniew? „Gniew jest szaleńczą namiętnością i tych, którzy już posiadają poznanie, łatwo psuje. Czyni duszę dzikim zwierzęciem i sprawia, że cofa się ona przed wszelkim spotkaniem. […] Woda jest poruszana przez pęd wiatrów, a gwałtownikiem wstrząsają nierozumne myśli. […] Podnosząca się mgła zaciemnia słońce, a myśl o mściwości – samotny umysł. […] Oczy gwałtownika są zaniepokojone i nabiegłe krwią i pozostają zwiastunami wzburzonego serca. Oblicze zaś cierpliwego jest spokojne, a oczy przyjaźnie patrzą przed siebie” (O ośmiu duchach zła, 9).

Ewagriusz nie mówi wiele o przejawach zewnętrznych gniewu, ale o jego wewnętrznej postaci. Permanentny gniew, przechodzący w stałą irytację, urazy i pretensje, niszczy duchowo, izoluje, pozbawia pokoju i jasności myślenia. Swój gniew w jakiś sposób człowiek ma zapisany na twarzy. Często Ewagriusz podkreśla, że gniew, jak i inne namiętności, uniemożliwia „czystą modlitwę”. Bóg unika „serca pamiętającego krzywdę” jak uczciwy człowiek „gospody o złej sławie” (O ośmiu duchach zła, 10).

Podejmując krytykę gniewu, Ewagriusz wskazuje na postawę przeciwną i środki pomocne w walce z nim. Praktykowanie łagodności, cierpliwości i męstwa staje się najlepszym remedium na takie wzburzenie. „Wzburzoną popędliwość uspokaja śpiewanie psalmów, cierpliwość i miłosierdzie” (O praktyce, 15). Pisarz radzi czytelnikowi: „Oddal myśli gniewne od twojej duszy, a zapalczywość niech nie mieszka w twym sercu, a nie doznasz zamętu w czasie modlitwy” (O praktyce, 10). Pozostaje czujność nad myślami, by nie zalęgła się w nich trwała złość. Modlitwa łagodzi serce. „W tym ujawnia się prawość człowieka łagodnego, że zgodnie z miłością okazuje bratu wielkoduszność i walczy przeciw złej myśli. […] Jeżeli posiadasz fundament mocno utwierdzony w miłości, raczej ku niej zwróć swą uwagę niż ku temu, kto ci wymierza cios” (Traktat dla Eulogiusza, 10). Nasza waleczność znajduje w złu odpowiedniego przeciwnika, a nigdy – w bliźnim. Nie żałuje się okazanej cierpliwości, gdy tymczasem okazana niecierpliwość oskarża sumienie.

Acedia – zniechęcenie i ucieczka

Ewagriusz określa acedię jako owoc poruszenia w nas zarówno popędliwości, jak i pożądliwości, pierwszej – przeciwko temu, co jest, drugiej – w tęsknocie za tym, czego nie ma (Objaśnienia do Księgi Psalmów, Ps 118, 28). Stanowi więc następstwo poprzedzających ją stanów gniewu i smutku. Tak oto pojawiają się na stałe niezadowolenie, niechęć, frustracja i gorycz. Człowiek popada w obojętność, brak chęci do życia i lenistwo. Jego dusza „osłabła i zmęczyła się, i zmarniała w swym rozgoryczeniu, […] siłę pochłonęło jej wielkie osłabienie, […] bliska jest rozpaczy, krzyczy i zachowuje się jak wzburzone dziecko” (O sporze z myślami, VI, 38). Acedia pozbawia „mocy duszy”, uniemożliwiając też żarliwą modlitwę (por. O ośmiu duchach zła, 14).

Wydawałoby się, że naturalnym zjawiskiem psychicznym jest pewne zużycie się, wypalenie. Nasz mnich twierdzi coś innego: „Acedia jest osłabieniem duszy, a osłabienie nie ma w sobie nic zgodnego z naturą” (O ośmiu duchach zła, 13). Każda wada, zgodnie z antycznym przekonaniem, sprzeciwia się tej najprawdziwszej naturze człowieka. Jest w ludzkiej naturze dosyć siły, by nie zasłabnąć duchowo i moralnie, więc jeśli dzieje się inaczej, to z powodu złego korzystania z dostępnych energii ducha. Myśl o acedii stanowi splot kilku innych myśli (por. Listy, 27, 6). Na jej powstanie składa się wiele czynników i każdy element naszej natury ma w tym swój udział: rozum, wola, uczucia, popędy, zmysły. Biedak opanowany przez acedię jest jak zwierzę z przodu ciągnięte przez pożądliwość, a z tyłu przez nienawiść (por. Listy, 27, 6). Zostaje w nim podważone coś bardzo istotnego – samo człowieczeństwo, sam sens życia.

Jeśli w przekonaniu Ewagriusza za każdą wadą kryje się jakiś demon, to złego ducha odpowiedzialnego za acedię wolno nazwać „demonem południa”, w nawiązaniu do Psalmu 91 (por. Ps 91, 6; Septuaginta). Autor barwnie opisuje, jak daemon meridianus nawiedza mnicha od godziny dziesiątej aż do drugiej po południu. Każe mu obserwować słońce, wyglądać wizyty gości. Budzi niechęć do pracy fizycznej, do celi, do współbraci, wśród których brakuje miłości. Wzbudza tęsknotę za innym miejscem i życiem, gdzie byłoby lepiej. Każe wspominać swoich najbliższych, pozostawioną rodzinę. Celem tych pokus jest nakłonienie do ucieczki i porzucenia wybranego stanu życia (O praktyce, 12).

Z poczuciem humoru Ewagriusz opisuje mnicha borykającego się w południe z lekturą księgi. Zabiera się za czytanie, ale lektura nie wychodzi. Przewraca oczami po celi, kartkuje księgę, przenosi się na koniec tekstu, liczy kartki, rozdziały, ogląda pismo, zdobienie. „Wreszcie zamyka księgę, kładzie pod głowę i wpada w sen niezbyt głęboki, ponieważ głód w końcu budzi jego duszę i ulega ona swoim własnym troskom” (O ośmiu duchach zła, 14). Naturalne osłabienie aktywności organizmu, zwłaszcza w upalną porę, staje się pretekstem do dużo poważniejszego stanu. Całe życie może przekształcić się w jedną sjestę. Acedia jest w tym sensie „snem” oddzielającym nas od „prawdziwego życia” (Objaśnienia do Księgi Psalmów, Ps 118, 28). O ile inne demony obejmują swoim działaniem wybraną cześć duszy, o tyle „demon południa zwykł chwytać całą duszę i dusić umysł” (O praktyce, 36).

Wytrwać w trudnościach i na modlitwie

W dziełku O sporze z myślami Ewagriusz kieruje przeciwko acedii pięćdziesiąt siedem różnych zdań biblijnych, które mają uzbroić mnicha przeciwko uprzykrzeniu sobie obecnego stanu. Wśród tytułowych myśli są te, które każą skupić się na wilgoci w celi, czekających chorobach, długiej starości bez opieki, wadach przełożonego, sugerują zmianę pracy na łatwiejszą i bardziej opłacalną, szukanie pociechy u innych braci, by w końcu nakłonić do porzucenia życia pustelniczego. Przecież „nie będąc mnichem, można osiągnąć czystość i prawość duszy” (O sporze z myślami, VI, 41). Mnich, czy ktoś inny, znajdą spokój, gdy dadzą posłuch swemu niezadowoleniu. Owszem, niezadowolenie może być uzasadnione, gdy człowiek nie znajduje się na swoim miejscu. Taka fundamentalna pomyłka może się zdarzyć. Opatrzność Boża pomaga jednak znaleźć odpowiednie miejsce i często sprawa nie rozbija się o jego zmianę, lecz o wytrwałość w obliczu trudności.

Jeśli acedia powstała w następstwie innych wad, jak gniewu czy smutku, wymaga się walki również z tamtymi namiętnościami. Postawą wymierzoną bezpośrednio w acedię jest cnota wytrwałości. Cierpliwość oznacza „zagładę acedii” (O wadach, 4). Wytrwała praca fizyczna staje się przyczynkiem do zwycięstwa nad acedią (por. Podstawy życia monastycznego, 5). „Nie należy opuszczać celi w godzinie pokus, wymyślając rzekomo rozsądne do tego powody, ale trzeba siedzieć wewnątrz, trwać cierpliwie, przyjmować odważnie wszystkich napastników, a szczególnie demona acedii. […] Ucieczka bowiem przed tymi zmaganiami czy unikanie walki uczą duszę nieudolności, tchórzostwa i dezercji” (O praktyce, 28). Zdrowy rozsądek wymaga, aby w afekcie, a więc także w stanie zniechęcenia, kryzysu, nie podejmować ważnych decyzji. „Jeśli bowiem wytrwasz, stanie się twoje serce tak jasne, jak wtedy, gdy ktoś oczyści srebro” (Do mnichów, 55).

Paladiusz dzieli się z czytelnikiem radą otrzymaną od Makarego Aleksandryjskiego, znanego autorytetu wśród egipskich pustelników IV wieku: „Kiedyś pełen zwątpienia przyszedłem do niego i zapytałem go: «Co mam czynić, ojcze? Gnębią mnie moje myśli i mówią mi: ‘Nic tu nie robisz, odejdź stąd!’» Odpowiedział mi: «Powiedz im tak: ‘Dla Chrystusa pozostaję w tych murach [mojej celi]’»”4. Przyczyną utraty wytrwałości może być spłycenie czy zagubienie motywacji w podejmowanym trudzie. Ponawianie szlachetnych intencji wzmaga determinację.

Mnich z Pontu podkreśla znaczenie modlitwy. „I módl się uważnie i żarliwie, a duch acedii ucieknie od ciebie” (O ośmiu duchach zła, 14). Warto wypłakać się przed Panem (por. O sporze z myślami, VI, 19). Niestety, często Bóg jest tym ostatnim w kolejności, u którego smutny szuka pocieszenia. Jeśli jedną z przyczyn acedii pozostaje monotonia życia, to warto zatroszczyć się o pewne urozmaicenie na przykład na modlitwie. Raz pomaga przeciw acedii szeptanie Psalmów, innym razem – wspólne ich śpiewanie. „Albowiem stosownie do zasadzek nieprzyjaciela konieczne jest, abyśmy i my zmieniali sposoby postępowania” (Traktat dla Eulogiusza, 9). „Kiedy wpadniemy w sidła demona acedii, wśród łez rozdzielmy swą duszę na dwie części: pocieszającą i pocieszaną, zasiewając w nas samych dobrą nadzieję i śpiewając te słowa świętego Dawida: Czemu jesteś zgnębiona, moja duszo, i czemu trwożysz się we mnie? Ufaj Bogu, bo jeszcze Go będę wysławiać” (Objaśnienia do Księgi Psalmów, Ps 42, 6). Dialog z Bogiem prowadzi do szczerego dialogu z sobą. Z takiej modlitwy odchodzi się podniesionym na duchu i radośniejszym.

1 Pisma Ewagriusza, jeśli nie jest zaznaczone inaczej, cytujemy za: Ewagriusz z Pontu, Pisma ascetyczne, t. 1, Kraków 2007; t. 2, Kraków 2005.

2 Évagre le Pontique, Scholies aux Proverbes, 20, 1, [w:] Sources Chrétiennes, t. 340, Paris 1987.

3 Evagrius Ponticus, Scholia in Psalmos (Ps 36, 8), [w:] Patrologia Graeca, t. 12, Paris 1862, kol. 1054-1686. Dalej: Objaśnienia do Księgi Psalmów.

4 Palladiusz, Opowiadania dla Lausosa, 18, 29, Kraków 1996.